Od dziecka mam taką przypadłość. Nie lubię niespodzianek.
A już zwłaszcza niespodziankowych prezentów. Zazwyczaj nie jestem z nich zadowolona..
No nic nie poradzę...
Zawsze mam swoją wizję na obchodzenie urodzin, plan dnia, wakacji czy zwykłej wycieczki.
I musi być po mojemu... Tak, jestem jedynaczką. ;)
O ile sama jestem już za stara na otrzymywanie niespodziewanych 'darów' od rodziny
( cioteczek chcących dobrze) to moja córcia jest na to idealną kandydatką...
Do naszego mieszkania spływa ostatnio mnóstwo gadżetów dziecięcych od życzliwych znajomych
i kuzynostwa, które ma już dzieci. Mimo, że sukcesywnie odmawiam. Mówię, że na razie nie potrzebujemy itp. Oczywiście jestem ogromnie wdzięczna za prawie nie noszone rzeczy dla niemowlaka.
Ale mam już na stanie dwie torby ciuszków w których chodziło już chyba siedem pokoleń...
Ktoś powie, że jestem niewdzięczna i powinnam prać i cieszyć się, że nie muszę kupować.
Ale ja chcę kupować.. Chcę kupić mojemu maleństwu takie ciuszki jakie uważam za potrzebne i ładne.
Nie mam kieszeni wypchanej pieniędzmi- nie mam nic przeciwko rzeczom używanym.
Ale ludzie, dajcie mi prawo wyboru. Dajcie się nacieszyć kupnem czegoś samemu... I nie wciskajcie na siłę połowy swojej wyprawki!
Dzisiaj mój mąż przytargał do domu coś takiego:
Pomijając fakt, że moje poczucie estetyki jęknęło na widok tego czegoś,
to zastanawiam się raczej : po co mi to? O zgrozo...
Na to mąż- dobra , najwyżej sie to komuś da albo włożymy do garażu.
A czy ja jestem komis przepraszam?
Tak więc drogie mamy, ciocie, babcie itp. jeżeli chcecie sprezentować komuś rzeczy dla dziecka
tylko dlatego, że wam zawadzają, zastanówcie się czy wypada. Bluzeczki sprane do cna nie będą
używane nawet 'po domu'- tak jak to określacie. Śliniaczki ubrudzone po trzystakroć na pewno się nie dopiorą,
a nowa sztuka to koszt nie bagatela 15 zł i uważam, że każde dziecko zasługuje na ten komfort.
Schowaj do garażu czy gdzie tam masz miejsce. Taki stojak dla dziecka się przyda, zobaczysz, sama taki mam. Wiem, że kolory szalone i pewnie nie pasują Ci do mieszkania, ale niestety dla dziecka takie rzeczy kupuje - przez kolory stymulujemy rozwój, pamięć. Takie życie :)))))
OdpowiedzUsuńSzalone to mało powiedziane ;)
UsuńOddaj, a nie schowaj, niestety taki stojak nie powinien się do niczego przydać, bo dziecka nie powinno się stawiać (ani sadzać) na siłę, bez możliwości zmiany pozycji, czy to w stojakach, czy chodzikach, dopóki samo nie zacznie stać i wstawać. Więc nie dość, że brzydkie, to wcale nie rozwijające, a wręcz może zaszkodzić. A z tymi kolorami to wcale nie jest tak. Przez pierwsze kilka miesięcy najbardzie stymulują rozwój kolory czarno-białę i kontrastowe, a nie jakaś sieczka multikolorowa, od której dziecko może być przebodźcowane.
UsuńBólu głowy mozna dostać od patrzenia na TO. My posiadamy mnóstwo ogłupiaczy-taka kolej rzeczy, ale takie kolory to lekkie przegięcie.
OdpowiedzUsuńProwadzisz bloga? Jesteś mamą? To świetnie, mam dla Ciebie ciekawą propozycję konkursu dla blogujących rodziców: http://beticco-baby.blogspot.com/2013/07/konkurs.html
OdpowiedzUsuńPolecam, do wygrania konik na biegunach – rób to co zawsze i zgarnij nagrodę! : )
Pozdrawiam.
Ej, a ja nic jeszcze od nikogo nie dostałam a jestem w 22TC :( Najlepszy jest złoty środek, nie za dużo bzdurnych rzeczy ale parę prezentów... Chcę!!! Weź mi wyślij swoje :D Chociaż faktycznie, to coś czego zdjęcie wrzuciłaś... na miejscu dziecka popłakałabym się bo tyle tam tego kolorowego szajsu :P
OdpowiedzUsuńdawaj adres dziwadło jest twoje :D haha tylko uwazaj zeby dziecko oczopląsu nie dostało ;)
UsuńNie no, dziwadła to akurat nie chcę ;p
UsuńZgadzam się. My wszystko kupujemy nowe. Szczególnie przy pierwszym Dziecku, radość z kupowania jest bezcenna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Radośc kupowania jest bezcenna, to trzeba przyznać. Ale zobaczysz, że większość rzeczy otrzymanych od kogoś, które teraz wydaja Ci sie bzdurne nagle okaże się być wielce przydatna :) Jestem mamą dwuletniej laleczki i tez otrzymałam wiele ubranek, "gratów" które żałowałam że wzięłąm po czym okazały sie czasami dla mnie ratunkiem. Dostałam rozlecianą huśtawkę, myśle po co mi to.... Leżała zakopana w garażu. Ale kiedy córa miała 4 m-ce ta huśtawka okazała się jedynym ratunkiem by ugotować obiad... A była mi potrzebna na miesiąc. Czy byłby sens jej kupowania i płacenia grubej kasy? chyba nie. Ubranka? Hmmm dziecko do dziecka nie podobne. Moja córka ma dwa lata i taki sam rozmiar ubranek jak jej pięcioletnia siostrzenica. I mimo kilku wielkich worów ubrań od rodziny i tak muszę kupować ubranka bo sezonowo tamte nie zgadzały się z rozmiarem mojej córy. Zimowe były dobre na lato a letnie na zimę. Rozumiem Cię, pierwsze dziecko, szał... Ale zobaczysz jak szybko Ci to minie... :) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńZ pierwszą częścią wpisu zgadzam się w 100 %. Też jestem jedynaczką, mam swoją wizję wszystkiego, nie przepadam za niespodziankami, bo lubię mieć wszystko zaplanowane.
OdpowiedzUsuńBędąc w ciąży dostałam sporo rzeczy po znajomych. Większość była śliczna, praktycznie nieużywana. Zdarzyły się może dwa trzy bodziaki lekko poplamione. Ale ich po prostu nie używałam.
Niektóre z tych prezentów z pewnością Ci się przydadzą. :)
Pozdraiwam,
MAgda
Ja akurat nie podostawałam nic oprócz stosu średniej jakości ubranek co moja mama kupiła. Szła w ilość a nie w jakość...eh...A takiego stojaka się szybko pozbądź. Bardzo niezdrowe dla dziecka!
OdpowiedzUsuń