Dni lecą jak szalone! Wraz z nadchodzącym weekendem kończymy 35 tydzień ciąży. Od poniedziałku wyszłam z domu może z trzy razy. Nie, nie mam błysku w mieszkaniu a obiad zrobiłam zaledwie dwa razy. Resztę zamówiłam przez telefon...
Ktoś zapyta, co robiłaś całe dnie..?
Ktoś inny powie- ja bym nie usiedziała w domu tyle czasu.. Tylko.. o ile wcześniej robiłam wszystko byle czymś się zająć, to w tym tygodniu zupełnie nie mam na to siły.. Ani ochoty! Wyjście do sklepu kończy się zadychą.
Dzisiaj zapomniałam kupić sobie wody mineralnej. Nie miałam siły wracać- zaparzyłam herbatę.
Moja bezsilność jest ponoć typowa w końcówce ciąży. Przestaję więc zadręczać się tym, że nic nie robię i po prostu leżę. Po prostu też śpię i po prostu też chodzę dziś w piżamie cały dzień. Dlaczego? Bo mam na to ochotę. Bo jestem ciężarówką :)
Muszę przyznać, że ten tydzień podkopał też moje samopoczucie... Czuję się jakbym miała napięcie przedmiesiączkowe. Fizycznie też czuję się jak przed okresem. Bolą mnie jajniki (chyba!), plecy w krzyżu, ciągną piersi... Dawno tego nie czułam, już prawie zapomniałam jak to jest... Do tego dochodzi cholerna zgaga, ból nerki i zupełny brak apetytu.
Mimo tych trosk liczę na to, że spędzimy miło weekend :)
Jutro wybieramy się na Festiwal wózków - mam nadzieję, że zapadną jakieś decyzje. Chciałabym też znaleźć już jakieś buty na zimę i rozejrzeć się za kurtką. Co prawda póki co w żadną się nie dopinam.. ale nie wiem czy jak urodzi się Zosia to będę miała czas i siłę szukać dla siebie kurtki. Co sądzicie?
Tymczasem w oczekiwaniu na męża popijam więc herbatkę, jem ciasteczko i czytam Tracy Hogg.
Życzę wam miłego weekendu! Buziaki Ola
oj kochana, leż, odpoczywaj, magazynuj siły bo ci się później bardzo przydadzą:) Ja w ciąży mogłam spać godzinami i co robiłam? SPAŁAM! i teraz się cieszę, że chociaż sobie nie odmawiałam. A co do kurtki to nie wiem czy będziesz mama karmiąca piersią czy butelkowa ale jak karmiąca to może być ciężko z wyjściem na początku, czysto subiektywnie, u mnie mały wisiał na piersi 24h więc jakiekolwiek wyjścia kończyły się baaardo szybko...
OdpowiedzUsuńTez czytalam hogg w ciazy.teraz czytam 2 raz bo zupelnie zmienila mi sie perspektywa ;) len sie do bolu!
OdpowiedzUsuńDokładnie, Ty śpij Kochana ile wlezie, bycz się, obijaj, objadaj (tak objadaj się czym tylko możesz, bo przy karmieniu cycem nic praktycznie nie będziesz mogła jeść). Poświęcaj czas tylko sobie, rozpieszczaj się. Wraz z urodzeniem dziecka, wszystko się kończy. Ja chodziłam tak sfrustrowana, że miałam nawet myśli samobójcze :( Dlaczego? Bo nie mogłam się wyspać - mały cały czas chciał cyca, cały czas płakał, miał kolki, ja spałam po 30 min na dobę. Wszyscy mieli do mnie pretensje o te jego kolki - miałam nic nie jeść, ale przy tym mieć dobry pokarm, bo jak był zły, to oczywiście moja wina. Początki są straszne, zbieraj siły!!!!
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj, odpoczywaj, potem już tak fajnie nie będzie;) Ja pod koniec ciąży odwrotnie, dostałam zapału do pracy, nie bardzo mi to wychodziło z racji gabarytów, ale sprzątałam, remontowałam, gotowałam.
OdpowiedzUsuńZ Hogg pamietam tylko plan dnia. Nic a nic nie ma on wspólnego z rzeczywistością. Dziecko rządzi się swoimi prawami w wszystkie plany można sobie wsadzić w ...
No nic ;)
Zbieraj siły.
Nie zgodzę się z tym, że dziecko rządzi się swoimi prawami i że wszystkie plany można wsadzić sobie w ... Trzeba wytrwałości i konsekwencji. Zresztą o tym tez pisze Tracy! A odpowiedni plan dnia to klucz do sukcesu!!!
UsuńZgadzam się, że plan to podstawa, ale wypracowany z czasem przez konkretną matkę i konkretne dziecko. Nie przemawia do mnie jeden plan napisany dla wszystkich. Przez coś takiego chodziłam sfrustrowana, bo myślałam, że ze mną jest coś nie tak, albo mam nienormalne dziecko.
UsuńWypoczywaj, leż, śmigaj całymi dniami w piżamie, śpij ile się da! Należy Ci się! :)
OdpowiedzUsuńŻyczę udanych łowów- w sensie= wybierzcie sobie wymarzony wózek;)
Też czytałam Tracy Hogg! :)
Ja pamiętam, że po kurtkę jechałam jak Zosia miała dwa tygodnie. ;) Wcześniej sobie ją upatrzyłam, a później tylko wyskoczyłam ją kupić. Szybko zeszłam z wagi, dlatego rozmiar ten sam, co przed brzuszkiem. Dlatego jeśli wiesz co chcesz, możesz kupić później. Zapewniam, że będziesz chciała wyjść z domu. Chociażby ze śmieciami, żeby złapać oddech, zeby poczuć wiatr we włosach. ;)
OdpowiedzUsuńLeń się teraz ile wlezie! To są tylko Twoje chwile, nikt Ci ich nie zabierze! :)
Oj niefajny taki humor, wiem coś o tym. Po porodzie poproś męża żeby jak najczęściej Ciebie wyręczał w różnych rzeczach, a Ty odpoczywaj.
OdpowiedzUsuńKurtkę kup w swoim rozmiarze, szczuplutka jesteś, a brzuszek przecież zgubisz.
Ja kupiłam płaszcz przed porodem. Po porodzie nie mogłam dopiąć paska od płaszcza, ale z czasem zgubiłam kilogramy i aktualnie jest na mnie dobry, a nawet jest luz ;)
odpoczywaj masz do tego prawo , ale nie przejmuj się potem też będzie czas bo maluchy dużo śpią :) możecie wtedy spać razem :) jesteś tak zgrabna że bez problemu możesz kurtkę kupić już teraz :) zresztą w większości sklepów masz 30 dni na zwrot więc możesz kupić pod koniec ciąży i gdyby coś było nie tak mąż zwróci :) ja tak często robię , biorę do domu żeby na spokojnie przemyśleć w sklepie mało czasu przy małym który już wszystko ciągnie, ściąga i szybko się nudzi :)
OdpowiedzUsuńto typowe na końcówce ciąży, miałam to samo i dobrze, bo teraz już nie mam czasu na takie lenistwo. Dlatego korzystaj;)
OdpowiedzUsuńJak przeczytasz Tracy Hogg, wrzuć jakieś wypunktowane najważniejsze wnioski z książki :)
OdpowiedzUsuńKochana miałam bardzo podobnie.
OdpowiedzUsuńBywały dni, że wstawałam z łóżka dopiero po 15.00 godzinie :)
Końcówka ciąży potrafi być męcząca...
Doskonale Cię rozumiem, bo jestem prawie na tym samym etapie, tylko jeszcze dodatkowo mnie wszystko dookoła denerwuje :(
OdpowiedzUsuńA zadyszki dostaję już po wyjściu schodami na 1 piętro :/
Na zgagę naprawdę pomagają migdały :D Śpij,odpoczywaj,leń się i bycz czekając na Maleństwo(jak będzie mieć na imię)?końcówka jest męcząca,osobiście wolę być Mamą niż chodzić w ciąży,pomysl,że to ostatnia prosta ;)
OdpowiedzUsuńPiękne imię dla córeczki wybraliście :) U nas starsza (18 miesięcy) też Zosia, a za około 4 tygodnie powitamy na świecie Stasia :)
OdpowiedzUsuńI powiem Ci, ze samopoczucie w ciąży w ogrooomnej mierze zależy od sytuacji i ilości obowiązków... W pierwszej czułam się tak jak ty - ociężała, obolała, bez sił i ochoty na cokolwiek. W sumie odkąd w 7 miesiącu poszłam na L4 to stałam się kanapowym potworem. Było to potem widać po moim ciele - zero jędrności ;) Teraz baluję po knajpach (bezalkoholowo oczywiście) i weselach, szaleję na zakupach, spacerach z Zochą, w kuchni... No jest siła, jest energia i są chęci - bo w sumie innego wyjścia nie ma :) I cielsko też w lepszym stanie ;)
Także trzymam kciuki, żeby energia i Tobie wróciła :)
Acha - i zakupy z maluchem to super opcja - doskonały pomysł na wyjście z domu, zadbanie o siebie i nie zwariowanie :) Maluch w wózek (najlepiej jak nosidełko samochodowe można na wózek zamontować), mama sama albo z tatą na zakupy, a karmienie i przewijanie w pokoju matki z dzieckiem. I wszystko się da! Bo z dzieciaczkiem można żyć jak dawniej, trzeba tylko chcieć :)
OdpowiedzUsuńA co do zgagi - też ostatnio mi doskwiera... Mleko, cola, migdały, a w ostateczności Gawiscon...
już ci malutko do końca zostało.
OdpowiedzUsuńpowodzenia i pozdrawiam.
Dostałam książkę Tracy Hogg, ale nie miałam już czasu jej przeczytać. A Ty leniuchuj i korzystaj z możliwości odpoczynku, bo niedługo będziesz miała co robić. :)
OdpowiedzUsuń