Jak wiecie po ukończeniu miesiąca dziecko z noworodka staje się niemowlakiem. Jak zmieniło się moje życie przez te miesiąc teoretycznie bardzo.. W praktyce nie czuję, żeby było jakoś inaczej..
A dokładniej wszystkie nowe obowiązki wykonujemy tak naturalnie jak byśmy byli rodzicami od zawsze. To się po prostu czuje ;) Pamiętam, że w ciąży bałam się dbania o pępuszek- po kikucie nie ma już śladu i nie było się czego bać. Drżałam o ciemiączko małej- teraz prawie o nim nie pamiętam przez Zosine włoski. Bałam się też , że nie będę umiała uspokoić dziecka. Przyznaje czasem jest ciężko, ale nie jest tak, że płacze godzinami więc chyba to nie kolki...?
Nie będę pisać co Zosia umie bo na tym etapie życia nie ma wielu sztuczek w zanadrzu. Zresztą, i tak was to pewnie nie obchodzi...
Powiem wam za to, że staramy się z mężem żyć normalnie, spotykać się z przyjaciółmi itp. Tyle, że teraz jesteśmy w trójkę ;)
Karmienie idzie mi elegancko, cycki nie urosły prawie wcale, pokarm nie leje się strumieniami więc nie mogę narzekać.. Oczywiście popadam co jakiś czas w paranoję, że mała się nie najada ale przybiera na wadze regularnie wiec chyba nie jest tak źle z tą moją laktacją..
Mam czas umyć włosy, nie chodzę z dzieckiem do łazienki, robię mejkap kiedy idziemy na spacer i nie spędzam pół dnia w piżamie. Historie, że tak będzie wyglądało moje życie po porodzie były wyssanie z palca. Albo też każde dziecko jest inne i moja Zośka jest po prostu ugodowym malcem.
Trochę inaczej jest w nocy.. Zdarza się, że zarywamy nockę bo mała przez 3 godziny ma oczy jak pięć złotych i ani myśli spać ani leżeć sama w łóżeczku. Przyznam szczerze, że ląduje wtedy w naszym małżeńskim łożu i zdarza się, że tak śpimy do rana. ;)
Kąpanie bąbelka przebiega coraz bardziej spokojnie. Nalewamy jej coraz więcej wody i widzę, że zaczyna mieć z tego rytuału przyjemność.
Okej powiecie nie może być tak różowo. Bo nie jest różowo.. jest fajnie. Moim problemem jest menu matki karmiącej. Niby w internecie jest milion porad co jeść, ale mimo wszystko moje posiłki są dość monotonne... :(
A jak się ma moja córeczka? Żółtaczka spada ale bardzo powolutku ostatnio bilirubina wyniosla 9,5- we wtorek znowu idziemy sie kłuć.. Dzisiaj byliśmy badać oczka- wszystko okej ale za 3 miesiace do kontroli.
Oprócz tego raz ją wysypie, raz dupka się odparzy ot takie tam. ..
Na zakończenie tegoż bilansu powiem wam że...
Popełniamy pewnie mnóstwo błedów jako rodzice ale jesteśmy pewni swego. Słuchamy rad ale przepuszczamy je przez filtr zdrowego rozsądku. Przestrzegamy norm ale zdarza nam się łamać zasady ( spanie z dzieckiem, smoczek w buzi przez pół dnia...)
Mimo wszystko uważam, że wszystko wiem najlepiej i nikt nie zaopiekuje się moim dzieckiem lepiej niż ja. Fajnie, nie?
<3
Wszystkiego najlepszego Zosiu- to był najlepszy miesiąc w moim życiu ... :)
Bo Zosie to bezproblemowe dziewczyny. A odnośnie diety matki cycatki, to u nas przez pierwszy miesiąc ściśle przestrzegałam wszystkich norm i obwarowań, ale ciagle jadłam to samo, dlatego po miesiącu zaczęłam jeść normalnie, wiadomo, ze od razu nie zjadłam kapusty zasmażanej, ale powolutku nowe dania znajdowały sie w diecie i praktycznie od połowy 2 miesiąca zaczęłam jeść wszystko, a Zosi nic nie było. Nawet nie powstrzymałam sie od McDonalda, wiec próbuj! Jak jadłas wszystko w ciąży Zosi organizm jest przyzwyczajony do rożnych smaków. Powodzenia w rozszerzaniu diety :)
OdpowiedzUsuńdziekuje ci za ten komentarz- nie czuję sie jak wyrodna matka, że chcę jesc wiecej ;)
UsuńDieta matki karmiącej obowiązuje chyba tylko w Polsce.
UsuńW każdym innym kraju zaleca się matce, żeby jadła dokładnie tak, jak przez całą ciążę.
Jedyne co jest oczywiście niedozwolone, to alkohol.
Jeśli będziesz jadła normalnie a Zosi będzie dokuczał ból brzuszka możesz kolejno eliminować produkty, żeby sprawdzić, co może jej szkodzić, ale jedz normalnie :)
Mam bardzo wielkie chęci prowadzić normalny tryb życia po urodzeniu Małej. normalny, w sensie: mieć czas na kąpiel, makijaż, obejrzenie filmu czy chociażby napisanie posta na blogu. No i mąż. Nie mogę o nim zapomnieć, ani on o mnie :)
OdpowiedzUsuńA jak wyjdzie w praniu- zobaczymy :)
Na Szkole Rodzenia położna polecała, żeby w trakcie diety matki karmiącej wprowadzić jeden dodatkowy produkt i obserwować dziecko. Jeśli zachowuje się po nim tak samo- to wprowadzamy go do menu :) Wiem, że sobie poradzisz :)
O matko! niby nasz Bunio w czwartek skończy dopiero 3 miesiące a ja patrząc na Twoje zdjęcia już zapomniałam jak to jest mieć takie maleństwo w domku :)
OdpowiedzUsuńZosia słodka!
Ja jak patrzę na waszego Kubunia to myślę sobie, że niebawem Zosiek będzie taki duży :D
UsuńNie można dać się zwariować. U nas łóżko i smoczek podobnie, nic się jej nie stanie. Chociaż jakby nas ktoś obserwował z boku to by uznał za wsriatów - bo przy dziecku wszystko powinno stanąć na głowie. Staje, ale nie tak.
OdpowiedzUsuńdokładnie ;)
UsuńAaaa i ja bym zwariowała wstając za każdym razem jak usłyszę eeee uuu czyli "chodź matka" o 6 nad ranem, a tak jeb do łóżka, dziad utula na ramieniu i śpi kolejne 3.
UsuńBoże jak zazdraszam takich śpiący dzieci!!! Moje Dziecię ciągnące cyca w nocy przesypia mi max 2h potem dawaj znowu godzina obróbki pielucha i cyc i mam znowu 2h...
UsuńJestem Twoją fanką normalnie!!! Podejście masz rewelacyjne, a Twoja Zosieńka jest przeurocza, po prostu przepiękna!!!:)
OdpowiedzUsuńdziękuję!
UsuńZ tekstu aż bije spokojem i akceptacją! ;) Bardzo fajnie się go czyta, zwłaszcza kiedy bardzo męczące jest powtarzanie mi, że nie wiem co fatalnego mnie czeka (wymienianie tych "strasznych" rzeczy)... Co ciekawe, często przez bezdzietne znajome... Obym i ja i inne kobiety miały w sobie tyle akceptacji, byłybyśmy o ile szczęśliwsze w macierzyństwie:)
OdpowiedzUsuńJuż miesiąc?! I tak trzymać, podejście masz super, nie zmieniaj nic :) Co do dietki to ja podobnie jak mama z pierwszego komentarza, po 2 miesiącu jadłam już powoli wszystko.
OdpowiedzUsuńŚwietny post ;) aż mi lżej na duszy, że nie jest tak źle. Mam to samo z myślą o pępku i ciemieniuszce, kompletnie nic o tym nie wiem...
OdpowiedzUsuńMała jest urocza !!
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Zazdroszczę ugodowej córeczki, ale przede wszystkim zdrowego podejścia do sprawy. Będąc jeszcze w ciąży ciągle słyszę te złote rady, nie dawać smoczka, nie kłaść do łóżka itd. Na początki brałam je do siebie, teraz już jednym uchem wpadają drugim wypadają, to w końcu moje dziecko, będę popełniać pewnie masę błędów, ale kto ich nie popełnia...;) najważniejsze to zachować umiar, a Wam się to udaje.
OdpowiedzUsuńhttp://dziennik-mamy.blogspot.com
Masz śliczną córeczkę;) No i Ty też wyglądasz kwitnąco;) U nas było podobnie, już po miesiącu wydawało nam się, że od zawsze jesteśmy we trójkę;) A dieta?? Bardzo szybko wróciłam do jedzenia wszystkiego;) Teraz karmię już ponad 6 miesięcy i zdarzyło się nawet kebaba z ostrym sosem zjeść, a Filipowi nic. Nie mówię, że teraz, ale po troszeczku możesz popróbować nowych rzeczy;)
OdpowiedzUsuńno pewnie wszystko jest dla ludzi.. Poczekam az minie czas niedojrzałości brzuszka i bedę sobie pozwalala na wiecej. poki co nie jem na pewno czekolady orzechów i wzdymających potraw. Ale mięso smażę i nic sie nie dzieje
UsuńŚliczna jest Wasza Zosia :D Pozdrawiam od siebie.
OdpowiedzUsuńMarzę o tym, aby i u nas tak to wyglądało, kiedy Mały sie urodzi. Dajesz mi nadzieję, że pierwsze tygodnie z Malcem nie muszą kojarzyć się z rozgoryczeniem, chronicznym zmęczeniem, tłustymi włosami i poplamioną piżamą. Bardzo podoba mi się Twoje zdrowe podejście do tematu rodzicielstwa i na pewno będę wracać do tej notki po porodzie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńna pewno i was tak będzie trzymam za was kciuki!
Usuńfajna notka :) przeczytałam ja i tak jakbym czytała o sobie :) uwazam ze nikt nie zaopiekuje sie malenstwem lepiej niz jego mama:)
OdpowiedzUsuńFantastycznie się poczułam, czemu? Bo opisałaś totalnie, absolutnie mój miesiąc z moim Tośkiem! Bałam się tych samych rzeczy: kikutek też odpadł, włosków też mamy sporo może nie aż tyle ale też skutecznie skrywają ciemiączko. też zaskoczyła mnie naturalność mojej nowej funkcji -matki karmiącej, identycznie martwiłam się o laktację. Też mam czas na makijaż- co prawda jestem specem od maksymalnie szybkiego przeobrażenia się z nocnego potwora w formę przydatną do użycia :) tzn. fryz z nałożeniem twarzy zajmuje mi max. 15 min. :D Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńGeneralnie makijaż i włos w 15 minut wymiata, pochwalam i uskuteczniam!
Usuńmakijaż i fryz trwający dłużej niż pietnaście minut - to se neda ;) no chyba ze na wielkiie wyjscia ale takich na razie nie mam w kalendarzu ;P
Usuńale ja mam fryz wymagający skrętu na prostownicy hihi więc uważam że 15 min to szał! Oczywiście bardziej wykwintne fryzowanie i make up'owanie do wyższa szkoła jazdy i też raczej w najbliższym czasie nie planuję :D
UsuńA powiedz jak to jest z wytracaniem kilogramów po ciąży? Ja jeszcze ciążę mam przed sobą, dopiero planujemy :), ale boję się, że stanę się spaślakiem po ciąży, że nigdy nie dojdę do siebie. Jak to jest u Ciebie? Doszłaś już do wagi sprzed ciąży, a jak nie, to ile zostało. Jak możesz oczywiście, wiem, że to dość osobiste pytanie....
OdpowiedzUsuńJak nie chcesz być spaślakiem to teraz dbaj o siebie. Ona wygląda pięknie nawet jeżeli ma 5 na plusie:)) A pytanie nie osobiste, ale wścibskie po sposobie pisowni "spaślak". Sama nigdy nie nazwałabym tak osoby przy tuszy.
UsuńA skąd wiesz jak ona wygląda jak ma nawet 5kg na plusie? hahaha dobre te komenty ;-)
UsuńSama sobie odpowiadasz??
UsuńJasne, autorka bloga je pisze.
UsuńKilogramów trochę zostało ale mimo to nie czuję się jak spaślak. Chociaż tak jak ty bałam się tego że się roztyję w ciaży. Pierwsze 10 kilo spadło w szpitalu. kolejne 3 w domu . Zostało jeszcze sześć kilo do zrzucenia ale mam nadzieje ze jakoś to zejdzie ;P
UsuńKochana, masz bardzo zdrowe podejście do rodzicielstwa. Trzeba myśleć samodzielnie a z dobrych rad wybierać to, co nam instynkt najbardziej podpowiada.
OdpowiedzUsuńSmoczek, spanie z dzieckiem to nie jest żadna tragedia (piszę to jako mama, która nie sypia ze swoją dwójką, ale rozumie, że inni mają takie potrzeby ;))
Co myślę o diecie odpisałam u góry.
Brawo dla Was i dużo zdrówka dla Cudności :)
bardzo ciepły, miły, spokojny wpis, który szczerze mowiac troche mnie uspokoil :) duzo sie juz naczytalam o maluchach ktore dają rodzicom niezle popalic i fajnie czyta się tez o tych spokojniejszych maluchach :)
OdpowiedzUsuńgratuluje zdrowego podejscia do wszelkich rad itd. dobrze ze mozna sie kierowac czyms takim co sie nazywa intuicja :)
a Zosia jest piękna, śliczne zdjęcia! pozdrawiam Aga i Maja
Widać rewelacyjnie odnajdujesz się w nowej roli:)) Dobrze że kierujesz się własnym rozsądkiem i jesteś odporna na tysiące "złotych rad" :))
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością każdy z nas chce jak najlepiej wychować swoje dziecko i jest to oczywiście bardzo zrozumiałe. Muszę przyznać, że mi również wiele wytłumaczyło przeczytanie wpisu https://whisbear.com/pl/blog/e-dziecko-mamo-tato-dajcie-sobie-pomoc/ gdyż od całkiem niedawna w naszym życiu pojawił się niemowlak.
OdpowiedzUsuń