Przytula, głaszcze, chwali jaka to dzielna nie jesteś. Jak super zniosłaś poród, jak pięknie wyglądasz, jaki jest wdzięczny za ten cud natury który urodziłaś... Potulnie gotuje, sprząta, robi zakupy bo ty nie możesz. Myślisz sobie- jakiego mam wspaniałego męża.. jaką cudowną rodzinę tworzymy. Wszyscy mogą sobie mówić co chcą my mamy siebie i wiemy wszystko najlepiej...
Jednak przychodzi taki dzień kiedy twój cud natury zaczyna blednąć. Dzień po dniu zwyczajnieje.. W końcu zaczyna po ludzku wkurwiaać... Dlaczego? Bo staje się taki sam jaki był lata świetlne temu. Czyli w tym odległym czasie kiedy jeszcze nie było słowa ciąża, dziecko itp. Kobieta czuje się oszukana. Jak to przecież byłam dla niego taka ważna, córeczka taka cudowna.. Teraz okazuje się, że zawsze coś wyciąga go z waszego azylu czyli domu. No bo co ma robić, siedzieć i się na nią patrzeć jak śpi? No jasne jeszcze tydzień temu wpatrywał się w nią godzinami.
Ponoć często faceci narzekają, że kobieta po porodzie to już dziecko i tylko dziecko a oni idą w odstawkę . A ja zapytam, a jak ma być skoro to z dzieckiem spędzają całe dnie a nie z mężusiem.
Tatuś owszem przewinie w dzień, pochwali się jak ktoś przyjdzie jak to on nie kocha córeczki. Potem przychodzi noc i tata zapada w sen zimowy. Nagle (!) ma sen twardy jak skała i nic nie jest w stanie go obudzić. A już na pewno nie takie kwilenie córeczki no co wy... Zresztą po co ma nie spać, skoro i tak już ty nie śpisz? Hm może po to by wziąć córeczkę na ręce ponosić i powiedzieć "pośpij sobie kochanie".
Nie ma też powodu by tenże tatuś wstał rano i zaopiekował się córeczką żeby mama mogła odespać przerywany sen w nocy. Nikt też nie oczekuje od taty śniadania do łóżka, kolacji we dwoje czy zrobienia czegoś ot tak od siebie.
A już na pewno nie Super matka, która ma stertę pieluch do prasowania i rzygać jej się dzisiaj chce na to wszystko...
No cóż... parę postów wstecz miałam podobne odczucia!
OdpowiedzUsuńO boże! To Twój post czy ja go napisałam! Mam takie same odczucia! Łączę się z Tobą w "bólu" i życzę wytrwałości! Całe szczęscie, że mamy takie cudowne coreczki które łagodzą nasze rozdrażnienie a chwilami wręcz wk...enie na tych naszych tatusiów-mężusiów! :)
OdpowiedzUsuńJakie to prawdziwe! I sprawdzalne sadze u przynajmniej 3/4 matek czytających ten post :)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj też swojego objechałam nad ranem, bo wstaje o 6 do pracy to moja 4 pobudka nocna, ja pragnę ululać choć na godzinkę, csssiiii aaaa, żeby się tylko nie rozbudził, a mój P. na całe swoje szanowne gardło: " NOOOO CZEŚĆ SYNKU!!!" No się Ku**a tatuś wyspał!!! Poprosiłam kulturalnie ze zgryzem zaciśniętym, żeby zamkną swą jadaczkę, bo ja bym się jeszcze chciała położyć, a z płaczącym i rozochoconym Synkiem NIDYRYDY!!!! Puenta? BRAWO! Zgadzam się!
OdpowiedzUsuńOj, jak ja dobrze to znam. Ile to już razy słyszałam, że on nie umie, że nie wie jak, że przecież to ja jestem matką i to mnie dziecko potrzebuje. Czasem mam ochotę trzepnąć w łeb. My nieprzespane noce, wymarudzone dnie, a oni pochwały i przyjemności.
OdpowiedzUsuńFaceci !!! Nie da się oczywiście usprawiedliwić ich, no nie da się.... Ja jednak pamiętam, że właśnie kilka tygodni po porodzie mój S. doprowadzał mnie do szału każdym spojrzeniem, ruchem, słowem. Działał na mnie strasznie. Był jednak w stosunku do Iwo na prawdę opiekuńczy a mimo wszystko czasami patrzeć na niego nie mogłam. Mam wrażenie, że chyba bo całym tym stresie, porodzie z Nas kobiet musi wyjść wszystko, hormony nam szaleją. Pogadaj na spokojnie z narzeczonym i włączaj go do wszystkiego,czasy kiedy tylko kobiety zajmowały się dziećmi dawno minęły. Ja jak tylko S. wraca z pracy, stoję już przy drzwiach i daję mu synka na ręce. Z tekstem: ,,O tata się pewnie stęsknił...itd"
OdpowiedzUsuńOstatni post zdaje się, ze był na temat "tak świetnie sobie radzę" :-)
OdpowiedzUsuńBo radzę sobie najlepiej na świecie :)
UsuńTo chyba tak jest głupkowato w naszej kulturze, albo właściwie kulturze całego świata, że i tak odpowiedzialność za wszystko spada na matkę. Za to, że dziecko w nocy nie śpi, więc niech je teraz tuli i wstaje do niego. Za to, że małżeństwo ma kryzys, bo to ona nie dba o siebie i tylko przy tym dziecku. Za to, że kasy brakuje, bo ona ciągle powtarza "trzeba kupić pieluchy, trzeba kupić gerberki". Automatycznie do ciąży i macierzyństwa dostaje pakiet "a zrzuć sobie na nią odpowiedzialność". On wychodzi, bo "przecież ktoś musi zarabiać na te wydatki", a potem "chyba po całym tygodniu tyrania należy mu się piwo z kumplami?!". Nie wiem, jeszcze, jaki mam mieć do tego stosunek. Czy matka-ofiara, akceptować że tak jest i będzie. A każdy mój bunt będzie dowodzić jego rację. Czy może, walczyć o współpracę i wyrozumiałość. Co wcale nie musi wiązać się z wywalczeniem tego, a wręcz może pogrążyć kryzys. Przyznam, że jeszcze nie wiem... Oczywiście widzę co się kroi, "to że ty nie możesz jechać ze mną, to dlaczego ja nie mogę mieć fajnego wyjazdu?" i "nie chcę się zatracić, stracić wszystkich pasji". Rozmawiam z nim, że wiele się zmieni, że jego lęk jest uzasadniony i całkowicie normalny, że też go rozumiem bo mam pasuje, że życie nie kończy się po 30 i kiedyś dzieci będą odchowane. Nie chcę się kłócić, bo kiedy masz i tak przyklejoną etykietkę "rodzicielka/winna/hormony", mój krzyk i złość będzie się odbijał jak groch o ścianę. Jakoś tak na spokojnie. Może i Wam by to pomogło, tak szczerze, bez agresji, bez pretensji, z dużą dawką wyrozumiałości, zawalczyć o siebie... Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPojawienie się dziecka to ogromna rewolucja w życiu. Mam nadzieję, że z czasem takich odczuć będzie jak najmniej i u Was i za kilka tygodni u nas ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!!!
Aha i wraca tak wszystko (tzn.maz) do starych przyzwyczajen???
OdpowiedzUsuńFaktycznie, moze sie pozygac :/
Ktoś ci chyba nadepnął na odcisk ;) Wszystkie chyba przechodzimy to samo kilka tygodni po porodzie...
OdpowiedzUsuńOh faceci..ja po M. nie spodziewam się takiej zmiany i mam nadzieję, że nie będzie tak źle. Już teraz śpi jak na szpilkach :) chyba, że utonie w książce ;)
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Chyba ten nastrój ma coś wspólnego z baby blues:) Ja miałam wahania nastroju i kiepski humor na początku ciąży, więc sądzę że po porodzie pewnie mi się udzieli...
OdpowiedzUsuńO tak, tatusiowe, nie pomagający nie wiedzą, jak dużo pracy i wysiłku wkładamy w opiekę i wychowanie dziecka. Ja na szczęście mam wspaniałego mężczyznę i od początku ciąży do teraz dbał o mnie , przejmował się, a teraz młody ma 3 msc i od urodzenia tatuś robi przy nim wszystko, w nocy także wstaje. Od razu po powrocie z pracy to on przejmuje syna, co bym mogła nieco odetchnąć.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%. Nigdy nie zapomnę jak po powrocie do domu po cesarskim cięciu leżałam obolała ... i zadzwonił telefon. Mąż odebrał i mówi : ,,no super! Dzięki, dzięki "wszystko ok! (..) Tak, trochę tam ją pobolewa(!!!!!) brzuch ale daje radę" Myślałam że umrę!. Ja się zwijam z bólu walczę z cyckami, nawałem mleka a on zbiera gratulacje za urodzenie syna. Myślałam że zabiję go gołymi rękami :) :) Teraz mi się chce śmiać z tego ale tak było :)
OdpowiedzUsuńheh no pewnie ja też juz nie mam ochoty zabijać meża ale potrzeba wykrzyczenia emocji była silna ;)
UsuńSkąd ja to znam:D toćka w toćkę co napisałaś działo się i u nas:) a myślałam wtedy, że to tylko ja mam "idealnego" faceta:)
OdpowiedzUsuń